12/16/2013

Mycie owoców i warzyw

Warzywa i owoce są bardzo cenne dla naszego organizmu. Zawierają dużo witamin, minerałów i błonnika. Są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Bardzo ważne jest ich dokładne mycie i oczyszczanie- tak by nie traciły swoich cennych składników odżywczych, a jednoczenie nie zagrażały naszemu zdrowiu.

Dlaczego myć?
Ponieważ na warzywach i owocach mogą występować chemiczne konserwanty, pestycydy, drobnoustroje oraz larwy lub jaja pasożytów.

W jaki sposób myć?
Często zwykłe opłukanie pod wodą nie wystarczy, ale bardzo ważne jest by ich mycie wykonywać szybko, by nie wypłukać cennych składników. 
Przed oczyszczeniem owoców i warzyw należy umyć dokładnie ręce, zapobiegnie to przenoszenia bakterii na czyste już produkty.

Sposób I
 krok #1 usunięcie szkodliwych bakterii (E.Coli, Listeria, Salmonella itp.)
płuczemy owoce i warzywa w wodzie o odczynie kwaśnym przez 2minuty. W tym celu możesz wykorzystać ocet winny lub jabłkowy (na 1 litr wody pół szklanki) lub 2 łyżeczki kwasku cytrynowego.

krok #2 usunięcie pestycydów
po wyjęciu z odczynu kwaśnego przekładamy warzywa i owoce do odczynu alkalicznego przez kolejne 2 minuty. Do tego używamy 2 łyżeczek sody oczyszczonej na 1 litr wody.

krok #3 opłukujemy pod bieżącą wodą

Sposób II
(delikatne owoce i warzywa, np. winogrona, sałata)

#1 dokładnie umycie pod bieżącą wodą

#2 zanurzenie w wodzie utlenionej ( 1 łyżka stołowa na litr wody) przez 2-3 minuty usuwa szkodliwe bakterie.

#3 opłukać

Sposób III 
(mniej delikatne owoce i warzywa, np. pomidor, ogórek, jabłka )

#1  umyć dokładnie warzywa i owoce pod bieżącą wodą


#2 szybkie polewanie gorącą wodą produktów ( nie moczyć we wrzątku, ani w gorącej wodzie, gdyż spowoduje to wypłukanie się cennych witamin i minerałów), np.pałeczki salmonelli giną już w temperaturze 60-65°C.


Nasze zdrowie jest warte 4-5 minut oczyszczania owoców i warzyw!

OWOCE:
myjemy każdy owoc, nawet jeśli nie jemy jego skórki.
Dlaczego?
Ponieważ podczas obierania wszystkie "nieczystości" jakie znajdują się na brudnej lub źle umytej skórce zostają na naszej dłoni, tymi też dłońmi trzymamy obrany owoc i zjadamy z każdą "nieczystością".

Jagody, jeżyny, maliny, truskawki itp.nie należy jeść bez dokładnego umycia, absolutnie nie dopuszczamy na jedzenie ich "prosto z krzaczka". Mogą być bowiem źródłem zakażenia bąblownicą: śmiertelną chorobą pasożytniczą.

Bąblowica jest groźną chorobą pasożytniczą, dotykającą zarówno ludzi, jak i zwierzęta, głównie psy, koty, owce, konie i gryzonie. Zarażenie tym pasożytem jest bardzo niebezpieczne, ponieważ choroba przez wiele lat rozwija się w ukryciu. Po tym czasie w organizmie człowieka znajduje się już jeden lub kilka dużych bąbli określanych, jako cysty lub torbiele. Mogą się one rozrastać do znacznych rozmiarów i osiągać nawet 20 centymetrów średnicy i ciężar jednego kilograma. Więcej na: http://twojawatroba.pl/bablowica .

grafika zapożyczona z tchibo.pl
WARZYWA:
które rosną w ziemi (np. ziemniaki, marchew, pieczarki) dodatkowo warto wyczyścić szczoteczką jeśli nie zamierzacie ich obierać.
...
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę- najlepiej kupować owoce i warzywa z upraw ekologicznych lub uprawiane na nieskażonej ziemi. Niestety nie zawsze mamy taką możliwość, szczególnie że cena jest znacznie wyższa, nie są też one tak dostępne i powszechne jak "zwykłe" owoce i warzywa.
Z niektórych warzyw i owoców pestycydów nie da się usunąć, ponieważ przeniknęły do wnętrza.Jednakże dokładnym myciem i oczyszczaniem znacznie zmniejszamy chemikalia jakimi są powleczone, a co najważniejsze usuwamy jaja i larwy pasożytów.

...
Jakie są wasze sposoby na mycie owoców i warzyw??

53 komentarze:

  1. ja zawsze je płuczę pod wodą - ostatnio nauczyłam się też myć banany, co kiedyś wydawało mi się absurdalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zaczęłam płukać banany, kiedyś tego nie robiłam.

      Usuń
    2. Ja również nie dawno zaczęłam płukać banany. Nie mam osobiście żadnego sposobu na mycie warzyw i owoców. Po prostu dokładnie płuczę pod bieżącą woda, ale jeszcze nie słyszałam o bąblownicy pewnie już się nie skuszę latem na truskawki prosto z krzaka. ;)

      Usuń
    3. Sama kiedyś się zdziwiłam jak siostra mnie zapytała: czemu nie myję bananów. Wtedy sobie uświadomiłam, że przecież to też ważne.

      Usuń
  2. A pamiętam te czasy , kiedy jako dziecko jadłam czereśnie z drzewa, jabłka wprost z ziemi, a borówki z krzaka, nawet nie wytarłam do ubrania, bo kto się przejmował? A obsikane to było przez sarny,psy czy inne zwierzyny,a mimo to dzieciaki były zdrowe. Mało razy najedlismy się czereśni z robakami? Cóż, dodatkowe mięsko i białko,jak mawiali rodzice.

    Teraz we wszystkim chemia i syf, strach jeść owoce i warzywa ze sklepu,to smutne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OJ też pamiętam: jabłka zrywane z opuszczonych sadów, malinki i jagody z lasu- to były czasy :-)

      Usuń
    2. Dokładnie też się wychowałam na wsi a tam się jadło wszystko z ziemi i nie było czegoś takiego jak jelitówka, zatrucie, to tylko teraz co roku drżę czy moje dziecko nie załapię jakiegoś syfu

      Usuń
    3. właśnie, a byle co się zjadło, nieraz mieszaliśmy glinę z wodą i próbowaliśmy???? a teraz? dzieci nie będą miały okazji poznać smaku szczawiu zerwanego z łąki i od razu zjedzonego czy jabłka z drzewa, wytartego o spodnie, bez żadnego mycia czy szorowania... takie czasy :)

      Usuń
    4. yyy...nie? a Ty? Próbowałaś? Może właśnie wtedy się odrodziłaś? :D

      Usuń
    5. jasne,że próbowałam :) i nawet bóla brzucha nie miałam, taka wspaniała ,żyzna ziemia była, obsikana przez zwierzęta i naturalnie nawożona.:P

      nie, wtedy jeszcze się nie odrodziłam, tamtego lata rodziła się moja wyjątkowość i oryginalność..:) ale co wy możecie o tym wiedzieć...ech....

      Usuń
    6. Zapewne nic :P ja tylko wkładałam mrówki czerwone do czarnych i odwrotnie i doszłam do ciekawych wniosków :P

      Usuń
  3. O moczeniu w alkalicznym płynie nie wiedziałam, ale ocet z wodą stosuję.
    No i do niedawna nie myłam pomarańczy, mandarynek, bananów - teraz nie ma o tym mowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, kiedyś też tego nie myłam, ale w obecnych czasach przy większej świadomości ludzi i wiedzy na temat tego czym są spryskiwane owoce i warzywa i co może na nich siedzieć- bałabym się chwycić do ręki i zjeść jabłko, którego nie umyłam.

      Usuń
  4. nawet nie pomyślałabym, że tak wygląda prawidłowe mycie, a ile jest owoców których zupełnie nie myję.. chociażby maliny, truskawki, czy jabłka z ogródka..

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmotywowałaś do nauki na kolokwium z mikrobiologii xD
    Chociaż powiem szczerze, że o tym myciu sposobach to pierwsze słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mądry i pożyteczny blog

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej pory myłam raczej tylko wodą ,a raczej przepłukiwałam,ale chyba warto pomyśleć żeby zastosować dogłębne szorowanie:D

    Dobrze że o tym napisałaś i wiem już jakie są na to sposoby:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja najczęściej po prostu wrzucałam owoc pod bieżącą wodę, a jeśli był to owoc z mojego ogródka, to zjedzony był bez mycia, nieodpowiedzialne - ale wiem, że rodzice nie używają pestycydów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie zazdroszczę własnego ogródka. Dobre jakościowo owoce i warzywa to skarb. Bez chemii.

      Usuń
    2. Ale nadal zawierają jaja pasożytów itp. Podobnie jak kiedyś zawierały. Także jedzenie prosto z krzaczka , czy ziemi niosło takie same konsekwencje w tej kwestii. Pestycydy i różnego rodzaju ulepszacze często zabijają pasożyty. Coś za coś. Poza tym - kiedyś mi jeden rolnik tłumaczył różnice między produkcją ekologiczną, a normalną :) Ps. bananów nie myję - jem je trzymając za skórkę. Potem myję ręce. Nie jestem taj sterylna, zdarza mi się zjeść niemyty owoc, czy nie umyć rąk po bananie. I żyję, całkiem niexle nawet ;) Teraz w ciąży bardziej uważam, bo nie przechodziłam toskoplazmozy np. ale też zdarza mi się nie umyć rąk po bananie i zjeść coś innego. Chociaż nie słyszałam jeszcze o przypadku toksoplazmozy na bananie;) Marchewki z ziemi z ogródka itp - tak. To zawsze dokładnie myję. Ale nie dajmy się zwariować.

      Usuń
  9. Jestes genialna Agnes! Ten blog jest moja inspiracja. Nigdy nie przestawaj pisac :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ale mnie nastraszyłam tymi chorobami kochana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie chodzi o nastraszanie a o uświadamianie :-)

      Usuń
  11. ten post jest dla mnie naprawde odkrywczy, nie widziałam że warto moczyć owoce i warzywa w kwaśnym a potem zasadowym ph :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja po prostu płukałam owoce/warzywa z dodatkiem odrobiny mydła/płynu do mycia naczyń (które oczywiście potem dokładnie spłukiwałam). Jak komuś mówiłam, że trzeba być dokładnie, a przede wszystkim W OGÓLE MYĆ, to często patrzeli na mnie jak na wariatkę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo przydatny artykuł! Ja dopiero w tym sezonie odkryłam że najprawdopodobniej jestem uczulona na pestycydy, robi mi sie zapalenie okołoustne. I zwykle właśnie od późniejszej jesieni się nasilało. W zeszłym roku skończyłam na 2-miesięcznej antybiotykoterapii bo nic innego nie działało a w tym roku ostatnio zaprzestałam jedzenia warzyw importowanych tzn. pomidorów, papryki, ogórków oraz cytrusów. I jest o niebo lepiej. Może skusze się na to płukanie w różnych odczynach bo brak mi warzyw, szczególnie że z mozołem pracowałam nad tym aby nauczyć się je częściej jeść a tu taka lipa. Szkoda mi poprzestawać na kiszonkach, marchwi i mrożonkach itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy antybiotyki pomogły? czy tylko osłabiły Twój system immunologiczny? i wolałaś zaprzestać jedzenia warzyw?
      Lepiej stosować takie płukania owoców i warzyw i wzmacniać organizm naturalnymi sposobami...nasz organizm sam wtedy nabiera odporności, antybiotyki działają wręcz odwrotnie a dodatkowo zalegają w naszym organizmie jako toksyny- zabijają złe i dobre bakterie, często po antybiotykoterapii występuję grzybica..która i tak naturalnie występuję w naszym ciele, ale wtedy ma możliwość "atakowania" i rozprzestrzeniania się.

      Usuń
    2. Agnes, przesada w żadną stronę nie jest dobra, nie demonizujmy antybiotyków. Używane wtedy,kiedy naprawdę istnieje taka konieczność leczą,a nie szkodzą. Wszystko z umiarem, nie mozna też leczyć poważnych chorób czy niebezpiecznych schorzeń sokiem z jabłka.

      Ufam naturalnym metodom leczenia, ale nie czuję panicznego lęku przed medycyną. Nieraz brałam antybiotyki,gdy już naprawdę było źle i potrzebowałam tego, i żyję.

      Nie chcę się wtrącać czy naprzykrzać,ale równowaga jest odpowiednim słowem. Lekarstw nie wymyślił szatan, a i ziołami mozna kogoś otruć. WIĘC bądźmy rozsądni i nie przesadzajmy.

      Usuń
    3. Nikt tu niczego nie demonizuje i nikt nie przesadza. Także zgadzam się. Umiar.

      Usuń
    4. Powiem więcej,rozmawiałyśmy kiedyś o tym, jedzenie 5 posiłków dziennie i picie litrami wodę nijak się ma do natury. Człowiek uczy się zagłuszać naturalne uczucie głodu i pragnienia. jedzenie,kiedy się nie jest głodnym i picie kiedy nie chce się pić? brzmi trohę nieprawdopodobnie,pomjając fakt,że woda mineralna wcale nie jest taka zdrowa. W tej kwestii zgadzam się z Tombakiem.

      Ciało zna odpowiedzi,po prostu,ale medycyna po to poszła do przodu,by z niej czerpać. Dzisiaj wszystko jestsztuczne,to smutne, ale zabija nas wszystko.TEMAT rzeka, po prostu. niekiedy boję się mysleć co jest w jedzeniu,które spozywamy, w wodzie,którą pijemy....

      Usuń
    5. Akurat jedzenie 5 zdrowych posiłków dziennie i picie wody jest lepsze niż wciskanie w siebie tony śmieciowego, przetworzonego jedzenia. My już od dawna zagłuszyliśmy nasze naturalne uczucie głodu i pragnienia- nieświadomością. Bo to niewiedza prowadzi nas do spożywania byle czego. gdybym wiedziała to co wiem teraz zupełnie inaczej bym sie odżywiała.
      Teraz czytam Małachowa i jestem zafascynowana! :-)
      Niestety nie mamy wpływu na to co "siedzi" w środku...a nie jeść niczego to bez sensu...trzeba sie naturalnie wzmacniać, aby nie dochodziło do choroby. Aby system immunologiczny dawał sobie sam radę...

      Usuń
    6. Wiele sięmozna nauczyć z jego książek,miłego czytania :)

      A ja uczę się jeść,kiedy jestem głodna, a nie wpycham w siebie jedzenie,kiedy nie jestem. Głód jest dobry, jest naturalny i prawdziwy, a jedzenie dla jakiejś zasady, bo trzeba, jest dziwne.

      Przebiegłam 20 km i wiem co mówię :P

      Usuń
    7. z drugiej strony śmieszy mnie to nagłe parcie na całkowite zwrócenie się w stronę natury, nagle wszyscy chcą jeść jabłka wprost z drzewa,kiedy przez ostatnie lata wcinali fast foodowy syf. Zbiorowe olśnienie? Ze skrajności w skrajność, przez 10 lat żywili się w mcdonaldzie, a teraz ni z tego ni z owego będą wcinać sałatę, pić wodę ze strumyka i odrzucą wszystkie dobrodziejstwa świata. Nie wierzę w to,chciałabym ale nie potrafie.

      Po pierwsze nie da się całkowicie odrzucić tego co nam serwuje dzisiejszy świat,a po drugie po drodze przydałoby się jeszcze całkowicie oczyścić organizm.A po trzecie:po co?

      Ale miało byćo myciu warzyw i owoców, tak , musimy myć jedzenie. Mięso też. I rączki,jeśli wiesz o czym mówię :P

      Usuń
  14. szczerze mówiąc niektórych sposobów nie znałam, więc post jak najbardziej przydatny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja zawsze płukam owoce i warzywa, bo nigdy nie wiemy kto je dotykal w sklepie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko dotykał, ale co się z nimi działo? Jak były przechowywane? Czy ktoś nimi nie kulał po brudnej ziemi itp :P warto myć dla swojego zdrowia!

      Usuń
  16. jak zawsze potrafisz zwrócić uwagę na niby taki oczywisty temat a potem okazuję się że taki potrzebny

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo pożyteczny blog,zgadzam sie z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  18. Cóż, nigdy się do tego aż tak nie przykładałam. Zaczynam natychmiast! :)
    Dziękuję za uświadamianie w kwestiach żywieniowych. Zawsze mogę znaleźć u Ciebie coś pożytecznego.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo przydatne uwagi. Często tylko płuczę owoce, myśląc, że to wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  20. ojej, świetny blog i przydatny post!;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niby taki banał, a ja tylko płuczę na szybko warzywa .... im więcej się wie tym bardziej głowa boli ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja chciałabym zwrócić uwagę na to, że owoce często powiększają trądzik. Te umyte dokładnie, w 90% nie będą miały na niego żadnego wpływu. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zaczęłam wszystko bardo dokładnie myć, kiedy uświadomiłam sobie, że przecież można zjeść jaja robali. Nawet teraz mam lęki, czy coś się przypadkiem we mnie nie rozwija, bo różnie w przeszłości z tym myciem bywało ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. To co się da szoruję szczotką do paznokci z ludwikiem. Świadomość ile osób macała brudnymi łapskami to co wsadzamy do ust jest średnio przyjemna. Ale z drugiej strony bakterie i grzyby są wszędzie, więc przed nimi nie uciekniemy

    OdpowiedzUsuń



  25. Do brigitty: Chociaż temat, jak zauważyłaś dotyczy mycia owoców, co osobiście pochwalam, to ja jeszcze nawiążę do tego, co napisałąś o antybiotykach. Oczywiście się zgodzę z tym, iż przesada nie jest wskazana w niczym, ani w jedną krańcowość, ani w drugą. Niemniej nie we wszystkim można dopatrzeć się przesady uwzględniając właśnie dwie krańcowości. Jeśli uwzględnimy, ze coś jest definitywnie dobre, a coś złe, to nie będziemy się upierać przy tym, iż dobrze robi ten, kto serwuje nam coś, co jest złe i jednocześnie wmawia, że nie jest to złe, bądź nie jest to TAKIE złe...

    Jeśli chodzi o mnie, to już od wielu lat choruję z powodu infekcji odkleszczowych, a w tym na tę popularną coraz bardziej wstrętną boreliozę, więc temat antybiotyków powinien nie być mi obcy – prawda? I faktycznie tak jest. Zgłębiłem temat dość dokładnie i postanowiłem zrezygnować z antybiotykoterapii, a sporadyczne kilkukrotne ich przyjecie, miało miejsce u mnie wtedy, kiedy nie wiedziałem jeszcze, że choruję na boreliozę. Gdybym wiedział z pewnością bym ich nie przyjął. W każdym razie nie w późnym okresie licząc od momentu ugryzienia przez kleszcza.

    Piszesz, że w odpowiednich sytuacjach, kiedy zachodzi taka konieczność, to antybiotyki „leczą, a nie szkodzą”. Oczywiście nie podejrzewam Cię o to, ale w tym momencie wypadasz, jako osoba popierająca przemysł farmakologiczny i majacą w tym jakiś cel. Moim zdaniem zawsze trzeba się dobrze zastanowić, zanim się coś napisze w sprawie, co do której ma się mgliste pojęcie. O plusach antybiotykoterapii piszą tylko te osoby, które nie tylko mają nikłą wiedzę w tej kwestii, ale także te, które nie doświadczyły szkód związanych z przyjmowaniem produktów farmakologicznych, a Ty ich przecież, jak piszesz, nie doświadczyłaś.

    .

    OdpowiedzUsuń
  26. Zatem powiem od razu, antybiotyki są po prostu złem i na pewno nie leczą, a szkodzą. Szczególnie, kiedy są podawane bez zastanowienia przez „madrych” lekarzy. Nawet te, jakie podaje się niby w uzasadnionych przypadkach, tez nie są obojętne dla naszych organizmów, a już na pewno nie są dla nich korzystne. Antybiotyki, jak i wiele innych chemicznych środków tępią w organizmie wszystko, co żywe i to, co ma służyć zachowaniu naszej obronności. Dziękuję więc za taką korzyść, która miałaby polegać na zabiciu pewnych patogenów w mym organizmie, a jednocześnie na równoległym niszczeniu mi naturalnej obronności przed tymi, czy innymi patogenami. Kiedy mamy gorączkę, to jest to wyraźnym dowodem na to, że organizm się broni. Ale my nie zastanawiając się za bardzo, rezygnujemy z tego typu obronnych doznań i pędzimy do lekarzy po jakiś środek, który by w owej gorączce nam pomógł. Lekarze natomiast bardzo chętnie zalecają całą tą chemię na zbijanie temperatury, jaką bardzo łatwo jest nabyć bez recepty, oraz przypisują również w tym celu antybiotyki. Ludzie są zadowoleni często w takich wypadkach, bo poczuli się zdrowsi. Niestety, ale to jest złudne dobro. W rzeczywistości w organizmie zaszły niekorzystne dla niego zmiany.

    Limfocyty, które wywołały w naturalnym dla siebie odruchu obronnym, gorączkę, są całkowicie niszczone, bądź w poważnym stopniu ograniczone funkcyjnie, a to takimi środkami jak np. paracetamol, czy właśnie różnego rodzaju antybiotyki. Gorączka znika, ale czy znika rzeczywiste źródło choroby... Otóż nie. Choroba pozostaje nadal, bo to tylko organizm przestał na nią jak należy reagować i nie daje przynajmniej na jakiś czas objawów chorobowych. Człowiek czuje się niby zdrowy (nierzadko odczuwa jednak pewne rozbicie, które dość długo się utrzymuje), choć w istocie dalej ma w sobie mnóstwo patogenów, które tylko czekają kiedy znowu przypuścić atak. Oczywiście wiele z nich zostało stłamszonych przykładowo przez antybiotyki, ale zawsze pozostaną te odporne na tego typu środki. Wiele antybiotyków nie jest w stanie zniszczyć bakterii, które szukają sobie schronienia poza barierą „krew-mózg” i „krew-stawy”, gdzie antybiotyki wcale, lub prawie wcale, nie docierają. Poza tym bakterie chowają się w cysty, który, kiedy tylko stężenie antybiotyków we krwi minie, przypuszczają na nowo atak na OSŁABIONY już organizm i zabawa zaczyna się od początku – to, co nie zostało jeszcze zniszczone będąc pożyteczne w organizmie, oraz co zdążyło się odrodzić, znowu zrywa się do walki z oswobodzonymi z cyst intruzami, znowu jakaś tam gorączka, jakieś bóle no i znowu nasze niby korzystne działania poprzez ogólnodostępne środki, bądź te na receptę, które też bardzo łatwo się uzyskuje.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie należy tez zapominać, że np. w przypadku boreliozy, czy innych zajadłych infekcji bakteryjnych, bardzo trudno jest nawet najlepszemu lekarzowi, trafić odpowiednim antybiotykiem w odpowiedni szczep bakterii. Bakterie nabywają też z czasem odporności na wszystkie te antybiotyki, jakie się przeciw nim stosuje. Ponadto, bakterie nie tylko w cystach szukają dla siebie schronienia; nie tylko bariery „krew-mózg” i „krew stawy”, są dla nich przetrwalnikami, ale także najróżniejsze większe pasożyty, których prawie każdy człowiek, bez względu na różne zabiegi (mycie warzyw czy owoców na przykład) jest posiadaczem. Tym bakteriom antybiotyki również nie wyrządzają żadnej szkody. Z tego, co mi wiadomo, bakterie lubią gromadzić się w kanałach zębowych i tam także całkiem nieźle się mają...

    Oj, rozpędziłem się za bardzo w tym antybiotykowym temacie, choć można by o tym pisać i pisać... - farmakologia, kto za tym stoi i tego wszystkiego skutki, to „temat rzeka”.

    To fakt, poważniejszej infekcji nie usunie się samym sokiem jabłkowym, ale jest całe mnóstwo NATURALNYCH antybiotyków, na które bynajmniej żadne bakterie się nie uodpornią, a które na pewno -podane z głową- nie zaszkodzą. Również istnieją NATURALNE i bardzo skuteczne środki na zbicie wysokiej temperatury, choć ja zawsze staram się takową przetrzymać nawet wtedy, kiedy mam wrażenie umierania, i co... i dalej, tak jak Ty po antybiotykach – żyję! Lecz u mnie ta wypowiedź o życiu ma jakiś sens, gdyż najpewniej wg opinii wielu lekarzy, powinienem NIE ŻYĆ przy takiej chorobie, jaką mam już od wielu lat (dokładnie 38, a dowiedziałem się o niej dopiero w ostatnich ośmiu latach), i pewnie bym nie żył, gdybym przez te wszystkie lata zmagań z tajemniczą ,a w końcówce już zdiagnozowaną chorobą, korzystał z osiągnięć współczesnej medycyny. U lekarzy to ja byłem tylko GOŚCIEM (głównie na podstawowe badania), i tylko dlatego, mimo złowrogiej boreliozy, ŻYJĘ

    Zatem czy mają w ogóle jakiś sens wypowiedzi typu: „Lekarstw nie wymyślił szatan, a i ziołami można kogoś otruć. W bądźmy rozsądni i nie przesadzajmy.” Tak, ziołami można kogoś otruć, ale trzeba tego naprawdę chcieć. Natomiast chemicznymi specyfikami ludziska są truci nagminnie i jeszcze wmawia się im, że to leczy, czy chcesz brigitta, przykładać do tego swą rękę...

    OdpowiedzUsuń
  28. Artykuł ciekawy - warto takie nowinki śledzić. Tylko czy aby przez samo niedomycie warzyw i owoców jesteśmy narażeni na gromadzenie się w naszym organizmie wszelkich bakterii czy pasożytów, toksyn, itp. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy jak bardzo ważna jest przede wszystkim higiena osobista, bo to przede wszystkim przez niedomyte ręce brud i wszelkie bakterie są przenoszone na warzywa i owoce i wszędzie roznoszone, a każdy z nas kupuje zazwyczaj gołymi rękoma, a nie w rękawiczkach. Nie wspomnę już o bakteriach gromadzonych na sierści naszych pupili - też rzadko kto myje ręce po głaskaniu swojego zwierzaka, a potem to wszystko się wszędzie roznosi. Zaczęłam ostatnio baczniej obserwować higienę damską "Pań" w toaletach i jestem przerażona jak bardzo rzadko która z Pań myje dokładnie ręce przez 30 sek. (tyle czasu potrzeba na zmycie większości bakterii z dłoni), a takie umalowane. A dostęp do mydła i wody mamy praktycznie wszędzie, są też żele antybakteryjne do dłoni. Ale dbanie o higienę to nawyk. Inną sprawą jest przeogromna zawartość przeróżnych bakterii i toksyn w mięsie, których także nie widzimy gołym okiem, a z czego także nie zdajemy sobie sprawy, ile tego pożeramy. Dla zaciekawionych tematem proponuję zasięgnąć w tym temacie głębszej wiedzy. Ja z tego powodu przeszłam właśnie na wegetarianizm (jestem pół-weganką, mięso zastępuję soją i bardzo dobrze zaczęłam się czuć po zmianie diety - naprawdę polecam). Pestycydy zaś są wszędzie, także w powietrzu, także nie obronimy się w znacznym stopniu płucząc dokładnie warzywa i owoce. One także w znaczym stopniu przenikają do wnętrza warzyw i owoców, tak jak do naszego organizmu. Wszystko oddycha powietrzem (przyroda i my, także zioła, warzywa i owoce). Moja rada - to przede wszystkim zdrowo jeść - dużo warzyw i owoców, zrezygnować w wszelkich produktów zawierających toksyny, zacząć naprawdę dbać o higienę dłoni, a co jakiś czas odtruwać organizm olejem z dzikiego oregano 100% w kroplach (zawiera 80% karwakrolu - ten olej zwalcza dosłownie wszystkie syfy z naszego organizmu) + błonnik witalny (regeneruje jelita). Toksyn i pestycydów nie unikniemy, ale przynajmniej każdy z nas może sobie tą dawkę w jakiś sposób ograniczyć, żeby czuć się zdrowo dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Panie Józefie:

    Jeśli nadal pan walczy z tą chorobą, proponuję się umówić na wizytę do jakiegoś dobrego irydologa. Dobry irydolog wykrywa wszystkie choroby w organizmie, zwalcza przyczynę, a nie objawy, także choroby powiązane z innymi - leczenie odbywa się na podstawie odpowiednio dobranej mieszanki ziołowej dla danego organizmu (każdy organizm jest inny i nie należy samemu eksperymentować z ziołami - od tego są fitoterapeuci i naturopaci, którzy doradzają). Zioła mają wielką moc w zwalczaniu wszelkich chorób! I zdrowe odżywianie się. Inną metodą na sprawdzenie swojego stanu zdrowia jest metoda D. Volla (ta metoda wykrywa wszystkie toksyny, bakterie, itp. w naszym oragnizmie). Polecam te dwie metody.

    OdpowiedzUsuń