Kilka miesięcy temu napisałam posta "W oczekiwaniu na figurę marzeń", a co jeśli figurę marzeń udało się nam osiągnąć? Wybierz:
1. Będziesz dalej szukała w sobie wad i poprawiała je bez końca.
2. Powiesz sobie "to jest to!" i wrócisz do starych nawyków.
3. Pokochasz siebie, zaakceptujesz i dalej będziesz kontynuować zdrowy tryb życia.
Kiedyś zapewne byłoby to połączenie 1 i 2- powracałabym do starych nawyków, dzięki czemu poprawiałabym swoje wady bez końca. Teraz wybieram opcję nr 3, bo nie ma nic lepszego niż kochanie siebie i pełna akceptacja. W połączeniu ze zdrowym i aktywnym trybem życia daje pozytywną mieszankę szczęścia każdego dnia.
Każda z nas ma wady, bo nie ma ludzi idealnych więc nie ma sensu zamartwianie się tylko dlatego że coś nam wisi, puchnie lub się starzeje.
Skupiać się na zaletach
to rzecz trudna. Łatwiej jest skupiać się na wadach i przewracać pół swojego życia tylko dlatego że mamy o jedną fałdkę za dużo, której i tak nikt nie widzi. Zauważyłam ciekawą rzecz na początku u siebie, a później u innych kobiet. Jedna drobna wada może sprawić, że będziemy o niej myślały cały czas. A przez to że my się skupiamy na tej drobnostce to wydaje się, że inni ją widzą jak przez szkło powiększające- nie widzą nas, a właśnie tą naszą wadę- nic innego.
Mów sobie samej o swoich zaletach
Mów sobie samej o swoich zaletach
bo to sprawi, że zaczniesz je bardziej dostrzegać. Jako, że nie ma nic lepszego niż przyjaźń z samą sobą, tak nie ma nic bardziej kojącego dla naszej duszy niż rozmowa z przyjaciółką.
Rozmowa z samą sobą
może uleczyć nam duszę, sprawić że zrozumiemy siebie i swoje postępowanie. Co ważne pozwoli nam samym spojrzeć na siebie "trochę z boku", wyciszyć się i odnaleźć w sobie siłę.
może uleczyć nam duszę, sprawić że zrozumiemy siebie i swoje postępowanie. Co ważne pozwoli nam samym spojrzeć na siebie "trochę z boku", wyciszyć się i odnaleźć w sobie siłę.
Najważniejsze:
bądź zawsze sobą, ufaj sobie, stwórz swój własny system wartości i nie pozwól nikomu ingerować w twoje życie. My sami wiemy jak chcemy je przeżyć. Nasze życie należy tylko do nas i tylko my możemy decydować o tym kim będziemy, gdzie będziemy i co będziemy robić.
Nikt za nas nie przeżyje naszego życia, nie pozwól na to.
Nikt za nas nie przeżyje naszego życia, nie pozwól na to.
To co myślą o nas inni
nie ma znaczenia! Nigdy nie miało i nigdy mieć nie będzie. Jeśli znasz swoje zalety, jeśli jesteś osobą pozytywnie nastawioną do samej siebie, jeśli twoja wartość jest wysoka- to ludzie będą cie lubić.
A jeśli nie będą? To co się stanie? Nic. Kompletnie nic. Ty sama powinnaś się czuć dobrze ze sobą.
Ważne by robić swoje, postawić sobie cele i do nich dążyć.
Ważne by robić swoje, postawić sobie cele i do nich dążyć.
...
Wybierz opcje 3: pokochaj siebie, zaakceptuj i podążaj ścieżką przez siebie wyznaczoną :-)
Oto moja ścieżka:
Też często wybierałabym opcję 1 lub 2 ale z czasem uczę się że właśnie ta nr.3 da to co tak naprawdę chcę. Bo jeśli nie będę w zgodzie ze sobą,nie zaakceptuje siebie to wiem że i kontakt z otoczeniem będzie utrudniony. Tyle razy co miałam zły humor bo patrzyłam jak jedna czy druga z dziewczyn ma to czy tamto lepsze a zapominałam, że jednak ja też najgorsza nie jestem,że mam przecież jakieś rzeczy które czynią mnie wyjątkową,mogą to być drobiazgi,ale to właśnie one nadają oryginalności.
OdpowiedzUsuńMnie ta zmiana myślenia zajęło sporo czasu, ale lepiej później niż wcale. Jakość życia jest teraz lepsza, bo cały nasz świat jest w naszej głowie.
UsuńNajważniejsze to właśnie zaakceptować siebie, ale czasem naprawdę ciężko to zrobić...
OdpowiedzUsuńPięknie Agnes! Kolejna dawka turbo motywacji. Chociaż 1 pkt. po pewnej modyfikacji byłby dla mnie idealny jeśli chodzi o sport i wyzwania.
OdpowiedzUsuńUważam, że jest to taka dziedzina w której doskonalenie nigdy się nie kończy i to jest w tym piękne. Jeśli chodzi o sylwetkę to zawsze tu można podrzeźbić tu podbudować :D W moim przypadku trening techniki kopnięć w kick-boxingu trwa nieprzerwanie 17 lat i nadal poprawiam swoje mikroprecyzyjne ruchy :D
Do ideału można dążyć bez końca. Czy się go osiągnie czy jeszcze nie to tak na prawdę kwestia naszej akceptacji. Czasem po prostu osiągnięcie celu powoduje spoczęcie na laurach, dlatego dobrze, że ideałów nie ma i ciągle można być na ścieżce doskonalenia i przebywać tę piękną podróż ! Pozdrówki :*
Udoskonalać siebie będę zapewne całe życie, ale teraz z innym podejściem- takim zdrowym :-) bez spinania się, bez negatywnych myśli, bez porównywania do innych. Spokój i balans w życiu- najlepsze co mnie spotkało.
Usuń...A całkiem normalnym i naturalnym jest to,że KAŻDA ale to KAŻDA kobieta narzeka. Niech to narzekanie będzie połączone z akceptacją siebie i jest ok. Nawet super wysportowane piękne kobiety mają swoje fanaberie sylwetkowe i nie tylko.
OdpowiedzUsuńDlatego śmiejąc się wczoraj z mojej "wady" czytaj brzuch poporodowy który nie jest idealny i nie będzie potrafię w końcu jestem na etapie,że mogę z Tobą się pośmiać z tego, jeszcze wcześniej walnęłabym focha i zamknęła z łzami w oczach. Dziś ta wada jest zaletą. To jest mój system wartości i dobrze mi z tym. Chociaż jak na początku napisałam, narzekam na niego ale już nie walczę. Ulepszam tylko.
Taka chyba nasza natura. A kto się śmiał z brzucha Twojego- ja? :P No proszę Cię ;-)
UsuńJuż dawno wybrałam opcję nr 3 i nie mam zamiaru jej zmieniać. Jest najlepsza ze wszystkich. Dzięki zaakceptowaniu siebie, swoich 'wad' (które w sumie mogę nazwać też zaletami) czuję się świetnie, codziennie się uśmiecham i jestem szczęśliwa ;)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wybieram opcję nr 3 ;) Masz rację, nie ma nic lepszego niż akceptowanie siebie :) Z doświadczenia wiem, że ciągłe szukanie wad i wieczne próby ich poprawiania nie wpływają na nas dobrze. Jedynie dołują i nic poza tym, a nie warto marnować na to swojego życia ;)
OdpowiedzUsuńNie osiągnęłam jeszcze figury marzeń, choć w sumie nie jestem już daleko od niej. Cały czas pracuję nad brzuchem, bo krata mi się marzy strasznie. Jestem biegaczką długodystansową, więc przesadne umięśnienie nie jest u mnie pożądane ;) Co nie zmienia faktu, że jakieś mięśnie mieć muszę :D Cały czas staram się dążyć do tego, co opisuje punkt trzeci. Mam nadzieję, że kiedyś właśnie tak będzie :)
OdpowiedzUsuńJa nadal jestem w drodze do figury marzeń, choć tak naprawdę chyba nie wiele mi już do niej brakuje. Cały czas jednak pracuję nad brzuchem, bo marzy mi się krata strasznie. Reszta ciała to delikatny zarys mięśni, choć łydki i uda mam umięśnione ze względu na to, że jestem biegaczką. Co prawda długodystansową, więc bądź co bądź, nie mam nóg jak sprinterzy, bo też nie i to mi chodzi ;) Nadal pracuję też nad samoakceptacją. Raz jest lepiej, raz gorzej, wiadomo. Różne są czynniki, które decydują o tym czy w danym momencie się sobie podobam, czy nie. I chyba ciężko w pełni zaakceptować siebie i swoje ciało, bo zawsze znajdzie się coś, co nam przeszkadza. Niemniej jednak trzecia opcja to mój cel, który bardzo chciałabym osiągnąć.
OdpowiedzUsuńFigura marzeń? Ale czyich? Często jest tak, że to nie są nasze marzenia, tylko marzenia osób, którym chcemy się spodobać i wymysły redaktorów magazynów i programów w TV, fotografów... Większość ludzi dążących do "figury marzeń" uważa, że zdobędą taką, jeśli od modelek z okładek czy aktorek podrzędnych seriali będą wyróżniały je jedynie odciski palców (i uszu, bo te też są wyjątkowe u każdego człowieka :P).
OdpowiedzUsuńJa uważam, że już na samym początku powinniśmy zaakceptować swoje piegi, duży nos, mały biust, krzywe nogi, odstające uszy, szeroką miednicę, rozstępy itd., bo tego bez pomocy dobrego chirurga nie zmienimy. Dopiero później możemy zacząć pracować nad tym, co możemy zmienić sami. Bo co z tego, że schudnę, skoro sen z powiek spędzać mi będzie krzywy nos? I tak nie będę z siebie zadowolona i nie będę doceniać tego, do czego doszłam.
Warto pamiętać, że największa ozdobą człowieka i tym, co najbardziej przyciąga innych ludzi jest uśmiech - a bez zadowolenia z siebie nie sposób się uśmiechać ;)
Poruszyłaś świetny temat, dążenia do ideału narzuconego przez innych ludzi, a nie naszego własnego. To jest kluczowe w próbach akceptacji - jestem jaka jestem i kocham siebie.
UsuńZgadzam się, że uśmiech jest ozdobą- jest piękniejszy niż biżuteria i profesjonalny makijaż. Jak widać uśmiech na twarzy to nie zwraca się uwagi na nic innego.
Najważniejsze jest trzymanie się tego co sobie założyliśmy startując, zawsze bywają jakieś zwątpienia, ale trzeba przez nie przebrnąć :) Ty masz cudną figurę! :)
OdpowiedzUsuń100% racji :) my kobiety czasami wymagamy od siebie za dużo! Mi np. trudno było zaakceptować, że przy wzroście poniżej 160 cm nie będę miała nóg Adriany Limy :P. Często dążymy do ideałów (wykreowanych przez makijażystów i speców od obróbki zdjęć) nie zdając sobie sprawy, że już wyglądamy fajnie :) i zamiast się tym cieszyć, zamartwiamy się fałdkami na brzuchu czy wyimaginowanym cellulitem :P
OdpowiedzUsuńOczywiście, że ta trzecia opcja jest najlepszą z możliwych! :) Przede wszystkim trzeba mieć dobrze poukładane w głowie. Jak osiągniemy już ten stan, to samopoczucie, poczucie własnej wartości, motywacja będą na pewno na wysokim poziomie :)
OdpowiedzUsuńJa zakończyłam etap rozumowania "A co powiedzą inni" już jakiś czas temu. Ćwiczenia dodatkowo postawiły kropkę nad "i". Jestem pewna siebie i tego co robię. Zdanie innych mam w nosie, a już w szczególności tych co nic nie osiągnęli a wszystkich pouczają. No i Twoja opcja nr. 3 jak najdłużej, a najlepiej do końca życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Przejrzałam Twoje posty, są świetne,prowadzisz dobry blog !
OdpowiedzUsuńZdecydowanie trójeczka :)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem opcja nr 1 nie musi być wcale zła. tak na prawdę nie ma nic złego, w dążeniu do bycia coraz lepszym. i to ciągłe dążenie, zdobywanie kolejnych celów może dawać większą satysfakcję, niż zatrzymanie się gdzieś i podtrzymywanie zadowalającego efektu. myślę, że normalnym jest, kiedy np. osiągniemy wymarzony czas w maratonie, pojawia się pragnienie, żeby ten czas jeszcze poprawić. na prawdę nie ma nic złego w ciągłej chęci doskonalenia, nie ważne czy ciała czy umysłu. chcieć więcej i lepiej to nie grzech.chociaż myślę, że bardziej to dotyczy umiejętności niż samego wyglądu. bo jeżeli chodzi o wygląd to jest pewna granica, kiedy więcej właściwie już się nie da zrobić. i intensywne staranie nie przynoszą specjalnego efektu (np. włosy, jeżeli doprowadzimy je do idealnego stanu, to lepiej nie będzie. teraz trzeba tylko utrzymywać ten efekt, bo osiągnęliśmy szczyt) albo efekt zły (np. odchudzanie jeżeli schudniemy za dużo to efekt będzie odwrotny i zamiast lepiej będziemy wyglądać gorzej).
OdpowiedzUsuńja nie mam figury marzeń. bardziej zależy mi, żeby moje ciało było zdrowe, silne, wygimnastykowane. zdrowe, silne i wygimnastykowane ciało nigdy nie wygląda źle. a czy mam przy tym trochę tłuszczyku na biodrach czy trochę zbyt kościste ramiona jest bez znaczenia. widocznie taka moja uroda. dopóki mieszczę się w standardowe rozmiary ubrań, mam dobre wyniki badań, mam siłę ćwiczyć, nie widzę powodu zaprzątać sobie głowy drobnymi mankamentami.
Zgadza się, wszystko zależy od tego jak interpretujemy dane punkty. Z Twojego komentarza widzę, że ze spokojem doszłaś do punktu nr 3 :-) Bo punkt 3 to również dążenie do lepszej siebie, ale z głową na karku.
Usuńakceptacja samej siebie to najlepszy wybór jaki można wybrać ;)
OdpowiedzUsuńAgnes piszę tiu odnośnie komenta, który u mnie zamieściłaś:) Mocno zaciekawiłaś mnie tymi białkami, przeszukałam net i jestem zaskoczona pozytywnymi składnikami i wartościami odżywczymi. Ogólnie białka mają sporo chemii i od pewnego czasu mocno je ograniczam, ale to naturalne wydaje się exxxxtra:) Czy masz jakąś stronę na której je zamawiasz, ja przeszukałam już kilka sklep internetowych i nic:(
OdpowiedzUsuńhttp://www.pulsin.co.uk/pulsin-protein-powders
UsuńMam z tej firmy, ale dlatego że właśnie one są tutaj dostępne w sklepach. Są jeszcze: ryżowe i soja- więc zapewne ryżowe przetestuję jeszcze.
No właśnie wiem, że inne mają sporo chemii i są "zabójcą jelit" ;-) te są z roślin, bez dodatków, barwników- zdecydowanie wolę sama skomponować sobie taki szejk.
Dzięki serdeczne, już kiedyś czytałam o tym, że są bardzo dobre wegańskie, bezglutenowe i ogólnie z fajnym składem. Teraz darzę do coraz większej ilość naturalnych produktów w mojej kuchni więc wkrótce się skuszę:)
UsuńAgnes znalazłam:) :) :) :) :) :) z MyProtein :D
OdpowiedzUsuńGdy skończy mi się obecne białko to muszę to zamówć, bo wydaje się naprawdę o wiele zdrowsze niż to które mam obecnie.
Ja nadal widzę w sobie wady, ale kocham siebie. Wiem, że trzeba pracować nad ciałem z miłością i cierpliwością. :)
OdpowiedzUsuńOt sentencja na całe życie. :D
Masz naprawde figurę marzen!:) Rady które podałaś to moim zdaniem kwintesencja tego co powinna wiedzieć osoba ktora planuje wprowadzić do swojego życia jakieś zmiany:) a co do Twojego kom u mnie to dziękuję Agnes, no właśnie, o to mi chodziło, co napisałaś :) Twój komentarz jest idealnym dopełnieniem mojego wpisu:) ja ostatnio dużo myślę nad tym czy nie wyjechać gdzieś...
OdpowiedzUsuńJak wyjedziesz to zobaczysz jak jest cudownie :-)
Usuń